Recenzje
Gala
nr 17/18 kwiecień 2005r.

"Zaklęte kadry"

Taniec i ciało od lat fascynują wszelkiej maści artystów. O tancerzach powstają znakomite filmy. Temat ten chętnie podejmowany jest też przez fotografów. Jednym z nich jest Agnieszka Lendzion, absolwentka kilku uczelni i studentka Wydziału Fotografii szkoły filmowej w Łodzi. Zdjęcia do albumu "Taniec - filozofia życia" autorka zbierała przez siedem lat. Efektem tej żmudnej pracy jest ponad 80 czarno-białych i kolorowych fotografii wykonanych technika analogową bez żadnych komputerowych obróbek. Każda z przybranych przez tancerzy póz to prawdziwe dzieło sztuki. Widać, że dla sfotografowanych osób taniec to nie tylko zawód lub hobby, ale również pasja i jedyny sposób na życie. Agnieszka Lendzion także dała się porwać zaklętemu w kadrze ruchowi. Dlatego jej prace są takie poruszające.

Zofia Micyk

Marie Claire
nr 06 czerwiec 2005r.

"Gesty w kolorze"

Taniec rządzi ciałami tancerzy. Dyktuje każdy ruch i gest. Gdy ktoś choć raz zetknie się z tą formą ekspresji, na zawsze zostanie pod jej urokiem. Tancerka i tancerz używają ciał zamiast słow. I czasami potrafią powiedzieć o wiele więcej niż w zwykłej rozmowie. Jak uchwycić i zatrzymać ten rodzaj kodu? Fotografiami. Agnieszce Lendzion, artystce młodego pokolenia, to się udało. Nad swoim albumem pracowała siedem lat. Stworzyła książkę niezwykłą, bo pokazała, że ruch to też poezja. Jej zdjęcia - w czerni i kolorze - są wysmakowane i ekspresyjne. Dla estetów i wielbicieli tańca będą ucztą artystyczną.


Monika Powalisz


Gazeta Wyborcza
piątek 22 kiwtania 2005r.

"Na moich zdjęciach będą tańczyć na zawsze."

Tancerze muszą bardzo długo czekać na sukces, a gdy go osiągną, to szybko mija. Na moich zdjęciach będą tańczyć na zawsze - mówi Agnieszka Lendzion.
Agnieszka Lendzion fotografuje taniec od siedmiu lat, w albumie znajdują się wybrane przez nią zdjęcia z całego tego okresu. "Tańcem jako tematem mojej fotografii zainteresowałam się przypadkiem" - opowiada autorka. Gdy kończyłam klasę fotografii w gdyńskim Liceum Plastycznym, musiałam wybrać temat dyplomu. Wybrałam taniec, bo daje on duże możliwości pokazania warsztatu fotografika: trzeba potrafić uchwycić postać w ruchu, nie można przy wykonywaniu zdjęć używać lampy błyskowej. Przez pół roku pracowałam z ekipą Opery Bałtyckiej. W tym czasie taniec zaczął mnie coraz bardziej inspirować. Album "Taniec - filozofia życia" to nie tyle posumowanie przeze mnie tańca, bo nie zamierzam z tego tematu rezygnować, ale zamknięcie pewnego etapu. Teraz chciałabym tworzyć nowe obrazy, możliwe do zrealizowania tylko w fotografii, a nie na scenie.
Agnieszka Lendzion urodziła się w Gdańsku w 1979 roku. Z fotografią miała styczność od najmłodszych lat; jej ojciec Wojciech jest znanym fotoreporterem prasowym. "Na początku robienie zdjęć wcale mnie nie interesowało" - wspomina Agnieszka. Jednak w pewne wakacje, jeszcze w szkole podstawowej, strasznie się nudziłam. Znalazłam aparat mojego taty i zaczęłam się nim bawić. Od tamtego czasu sama fotografuję. Zdjęcia robię wyłącznie na kliszy, metodą analogową. Uważam, że aparat cyfrowy jest genialnym urządzeniem dla fotografii reportażowej czy reklamowej. Jednak wydaje mi się, że tylko metoda analogowa oddaje emocje, które chcę przekazać w swoich pracach.
W trakcie jutrzejszej promocji albumu będzie można obejrzeć w Nadbałtyckim Centrum Kultury kilkanaście zdjęć młodej autorki. Spotkanie poprowadzi Małgorzata Żerwe, dziennikarka Radia Gdańsk. Uczestniczyć w nim będzie również tancerz i choreograf Andrzej Morawiec, jeden z bohaterów Fotografii Agnieszki Lendzion

Mirosław Baran

Dziennik Bałtycki
poniedziałek 25 kwietnia 2005 r.

"Poezja tańca"

Ratusz Staromiejski stanie się w najbliższy piątek świadkiem zdarzenia mocno poetyckiego. Odbędzie się tam promocja albumu fotograficznego Agnieszki Lendzion "Taniec - filozofia życia". Oto mała próbka wyrazu, z osobistego wstępu autorki: "Pokonując ciężar dnia unosimy ramiona, wspinając się na palce, zamykamy oczy, by ujrzeć obraz naszej wyobraźni, lecącego ptaka ku wieczności!". A chwile potem autorka wystrzela filozoficzną myśl Martina Heideggera: "Patrzenie prowadzi do wolności, słuchanie do poczucia bezpieczeństwa"!!
Agnieszka Lendzion to córka znanego fotoreportera, Wojciecha Lendziona ( kiedyś pewnie będzie mówiło się odwrotnie). Dała się poznać wcześniej właśnie jako autorka nastrojowych fotografii baletowo - tanecznych, choć nie tylko. Pisywaliśmy o niej, nigdy źle. Uraczyła nas kilkoma zatykającymi dech wystawami. Teraz - naturalną kolej rzeczy - powinien przyjść czas na album. I przyszedł.
Pisaliśmy o jednej z wystaw, na której Lendzionówna szukała powinowactwa między kobietami, a kwiatami, że jest w tym wyzwanie atakującej nas brzydocie: estetycznej... Nie będę fotografować jatek, rzeźni, siłowni, łaźni, genitaliów - mówi. Tak samo niniejszy album. Zbiera różne doświadczenia fotograficzne Agnieszki Lendzion, od zdawałoby się czysto dokumentacyjnych ( uczennice baletówki przy drążku), po wyszukanie estetyzujące ( Andrzej Morawiec, zaułek św. Jana), przy czym to "wyszukanie" dopełnia przypadkowy kundel na pierwszym planie, ciekaw, co też się tu wyprawia.
Album jest prowadzony przez żartobliwą myśl teologiczną św. Augustyna. Jaką i jak - następnym razem.

Tadeusz Skutnik

Dziennik Bałtycki
środa 27 kwietnia 2005 r.

"Tańcujące fotografie"

Jutro w Nadbałtyckim Centrum Kultury piękna promocja, a właściwe promocja piękna, poprowadzona przez Małgorzatę Żerwe. Promocja albumu "Taniec - filozofia życia" Agnieszki Lendzion. Sam album natomiast jest prowadzony przez żartobliwą myśl...św. Augustyna! Oto ona: "...Więc nauczmy się tańczyć, bo cóż aniołowie poczną z nami w niebie...?". Faktycznie: będziemy nudzić się jak mopsy, opychać manną i wzdychać hosanną.
Ale nie tylko w żart poprowadzi myślący obiektyw Agnieszki. Pod żartobliwą materią - nie zapominajmy o tytule! - znajduje się jej filozofia życia, oparta na dwóch mocnych filarach: że piękno jest fascynujące i że życie jest niewiarygodnie ulotne. Więc... nauczmy się tańczyć.
Modelami p. Agnieszki są nasi, trójmiejscy tancerze. Skorowidz nazwisk ujawnia wzajemne sympatie bądź gotowość współpracy. Są to więc: Małgorzata Insadowska, Magdalena Poborca. Wśród panów: Andrzej Morawiec, Ireneusz Stencel, bracia Dawid i Marcin Kupińscy. Ale prawdziwą heroiną albumu jest Sylwia Kowalska; to jej podobizna zdobi okładkę, to ona kilkunastokrotnie jeszcze pojawi się, czasem tylko w otulinie zapachu ciała, a czasem brutalnie "napastowana" w zaułku św. Jana ("napastującym jest Ireneusz Stencel"). Elektryzująca tancerka! Fascynujący album.

Tadeusz Skutnik

 
Hosting: R-net
pl de en en